Minął tydzień.
~Anahi, Dulce i May rozkręciły swój biznes w sklepie zoologicznym. Już wszystko jest okay. Oprócz nich w sklepie jest jeden pracownik - Sara.
~Do sprzedaży wpłynął już krążek REBELDE.
W radiu co chwilę leciały piosenki: Rebelde ,Solo Quedate En Silencio, Otro Dia Que Va, Un Poco De Amor, Ensename, Futuro Ex-Novio, Cuando El Amor Se Acaba, Santa No Soy, Fuego, Salvame. Wszyscy sporo zarobili na promocji nowego zespołu.
RBD właśnie się pakowało. Za trzy dni w nocy mają swój pierwszy prawdziwy koncert w Hiszpanii.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ludzie, ludzie nie uwierzycie , hahahah - Anahi chodziła po mieszkaniu i krzyczała, nie mogąc wytrzymać ze śmiechu. Wszyscy powychodzili z zakamarków.
- Co jest Any?- Spytała Dul.
- Wielkie farbowanie Chrisa. Patrzcie co ten idiota zrobił- Anahi runęła na kanapę ze śmiechu. Z łazienki wyszedł Chris.
- No co wy chcecie? To bardzo modny kolor.
Chris wyglądał tak :
- Hhahah, Chris rozwalasz mnie - Dul dołączyła się do Any- Wyglądasz jak marchewka, nie człowiek.
- Ej, no co wy chcecie? Bardzo odważny gest. - Poncho.
- No nawet ci pasuje ten kolorek.- Ucker. - Będziesz się bardzo wyróżniał na koncercie , tak trzymać. W końcu musi być ktoś taki. - Do pokoju wkroczyła May:
- Nie no co ty zrobiłeś? Do wiosny ma ci to zniknąć!- Powiedziała załamana...
Wieczorem dziewczyny miały już wszystko naszykowane na podróż.
- Robimy piżama party?- May.
- O świetny pomysł!- Podchwyciła Dul
- Nie! Ten samolot będzie o 9? Jejku nie wstane... Jeszcze trzeba się spakować do reszty.- Any.- Idziemy spać! W samolocie sb zrb paznokcie i takie tam. - Any zgasiła światło.
- Ejjj no! Miałam jeszcze sprawdzić czy ktoś do mnie napisał na poczcie!- Dul
- Dul, nie rób problemu, w samolocie będziesz miała 8 godzin.- Any odwróciła się do ściany i próbowała zasnąć, przytulając swojego dużego miśka.
- Pobudka!!!- Any chodziła po mieszkaniu i wszystkich budziła. Weszła do pokoju Chrisa.- Marchewka wstawaj!
- Jezu już? Tak wcześnie?
- Co ty chcesz, już 6:30, wstawaj.
- Jeszcze pośpie- położył na głowie poduszkę.
- Nie, bo May już robi śniadanie!
- Śniadanie?!- Chris pobiegł do kuchni.
- Hej skarbie.- Przywitał się z May.
- Nie jestem twoim skarbem. Co chcesz?
- Hymm... Kanapki.
- To sam nie możesz sobie zrobić?
- Nie, no proszę.
- Okay, ale idź pomóc Any budzić chłopaków.
- Ucker !!! Wstawaj !! Bo zastosuję środki dyrastyczne!!!- Any siedziała na łóżku nad półżywym Uckerem.
- E.. tam. Niby jakie?
- Takie- Any wyjęła z kieszeni czerwoną pomadkę i wysunęła czerwień zza opakowania.
- Jezu nie, błagam, już, już wstaje, tylko błagam nic nie rób!
- No to już! Do kuchni na śniadanie!- Wykrzyczała mu Any tak na całkowitą pobudkę. Ucker wybiegł prosto do May.
- Jezu May, co ją opętało? Chciała mnie wymalować tymi waszymi mazidłami!
- Co?! Jak ona mogła?!
- No właśnie... Chociaż Ty mnie rozumiesz...
- Ale że co? Mówię o naszych kosmetykach... Biedactwa... Co chcesz?
- Jakie kosmetyki? Ja byłem biedny, prawie zawału dostałem. Nic się mną nie przejmujesz. Zrób mi kanapki.
- Nie przesadzaj... Zaraz będą.
- No wszyscy zbudzeni. Tzn Dul została jeszcze. Chris poszedł do niej. Z nią trzeba siłą inaczej nie pójdzie.- Powiedziała Any.- Aha, May dla mnie sałatka jak zawsze. A i gorąca czekolada.
- Już się robi.
- Cześć wszystkim. Jak tam? May dla mnie kanapki i kawa.- Do kuchni wszedł rześki Poncho.
- Co wyście sie na te kanapki tak zawzięli?- May.
- Bo to prości faceci... - Any.- May zawołaj mnie idę się spakować.
- A ja idę do łazienki.- Ucker.
- Uf dobrze, że już byłyśmy - May.
- Ale Dulce nie była! Ucker poczekaj chwile ok?- Any.
- Eh... No dobra, ale pośpieszcie się.
- Człowieku jak możesz w to wierzyć? To dziewczyny. Będą tam siedzieć do 9.- Do kuchni przyszedł Chris.
- Wcale, że nie, już się szykuję! I już idę!- Dulce krzyczała ze swojego pokoju.- May dla mnie kawa i kanapki!
- Będzie za jakieś 20 minut!- May
- Okej wtedy przyjdę!
- Nie, nie wierzcie jej! - Chris.
- Chris, o co ci chodzi? Jak chce to potrafi.- oznajmiła Any- Dobra idę się pakować.
O godzinie 9 RBD było już spakowane, po śniadaniu i właśnie byli na lotnisku. Chłopcy poubierali się na sportowo, a dziewczyny w bluzki na ramiączkach, krótkie spodenki, Any założyła adidasy, May trampki, a Dul balerinki.
Maks zaprowadził RBD do małego, ale bardzo ekskluzywnego samolotu.
____________________________________________________
Napisałam ten rozdział jakoś bez weny...
Mogłam wymyślić coś lepszego, ale mordowałam się z tym przez prawie tydzień i nic nie wymyśliłam, dlatego przepraszam ;c

