- Valeria powiedziała że powie mu o tym w odpowiednim momencie.
- Poncho jest dobrym człowiekiem, ale to będzie trudne do wybaczenia- Ucker
- Co chcesz żeby sie stało, mów, mów!- Any
- Chcesz żebyśmy milczeli po tym jak mu o tym nie powiedziałeś?- Ucker- On cię zabije i potnie na kawałeczki
- Właśnie! Musisz z nim pogadać w tej chwili.- Any
- Pomyśl o konsekwencjach!- Ucker.
- Jeżeli mu o tym powiem zapyta czemu wcześniej mu nie powiedziałem- Chris
- Co, chcesz żebyśmy mu mu to powiedzieli? Ty mu powiesz i on cię zabije, będziesz w kawałeczkach.- Ucker
- Musisz mu to powiedzieć teraz, nie zdajesz sobie z tego sprawy, musisz z nim pogadać, już!- Any
- Tak, porozmawiaj z nim- Ucker
- No dobrze jutro zaproszę go na obiad
- Nie jutro, dzisiaj!- Any
- Wydaje mi się, że jeżeli powiem mu jutro...
- Co?!- Any
- Dobrze, ale przysięgnijcie, że nie powiecie nic dziewczynom, proszę!
- Obecuję.- Ucker
- ... Ja oczywiście też, nic im nie powiem.- Any
- Co!? Nie mogę uwierzyć, że Chris nic mu jeszcze nie powiedział!- May
- Tak, Valeria cały czas go oszukiwała, a Poncho o niczym nie wiedział.- Any
- Cholerka, jaki zły plan dla Poncho...- Dul- Any teraz kiedy Poncho się dowie na pewno pośle ją do diabła, a ty możesz się za niego wziąć
- Jak możesz cieszyć się z niepowodzenia naszego brata!- Any- A jeśli jej wybaczy?
- Jasne, że nie- Dul.
- Jasne że nie- May
Chris razem z Ponchem jest w mieszkaniu dziewczyn. Sprawdzają pracę robotników.
- Jasne, że jej wybaczę- Poncho.
- Na pewno?
- Tak, wiem że Valeria jest w porządku
- Nie wkurzasz się że nie powiedziałem ci wcześniej?
- Nie, ważne że teraz mi powiedziałeś.
- Prawda?
- Jeszcze jedna sprawa, dziewczyny o tym wiedzą?
- Nie
- Oby
- Wiesz jakie one są od razu by plotkowały. Dobrze, że teraz mi powiedziałeś, że miałeś terapię u Valerii. Pójdę zobaczyć im jak idzie w malowaniu, ok?
- Ok.
- Co mam zrobić, muszę powiedzieć mu prawdę, będzie żył z rogami, a to nie jest łatwe...- Chris zwrócił się do jednego z robotników.
- Spójrz Any, nie czuj się winna teraz Poncho będzie wolny- Mówiła Dul grając na playstation.
- Nie
- Dobrze, ale najważniejsze, że będzie wolny i nie będzie problemu. - Mówiła coraz mocniej naciskając na przyciski. -Umieraj!!!
- To właśnie jest problem. Ty nic nie rozumiesz! Będzie wolny!
- Umieraj przeklęty! Umieraj! Any wciąż widzisz problemy, jesteś szalona.
- Nie jestem, zrozum jedną rzecz, wszystko było dobrze, bo on miał narzeczoną, a ja miałam chłopaka.
- Dalej masz.
- Nie ważne. Teraz powinnam być spokojna, ale w tym wypadku moja głowa nie potrafi być spokojna, bo on jest wolny, to nie jest normalne!
- To dobrze. Umieraj!- Na ekranie pokazała sie krew.
- Ajj... Co to jest?
- Hehe.
- Nie powiesz nic Valerii?- Spytał Chris Poncha nadzorującego pracę malarza.
- Nie
- Ale dlaczego? Ona cię okłamuje.
- Bo ona mnie nie okłamała ponieważ jej o to nie pytałem.
- Nie pytałeś, ale cię okłamała!
- Okej Chris barodzo kocham Valerię ona jest miłością mojego życia i jest osobą z którą chce mieć dzieci.
- Ale czy to nie za szybko?
- Słuchaj kochamy się i dlatego chcemy mieszkać razem- Poncho poszedł.
- Ludzie!- May przyszykowała obiado-kolację [była 16 godzina ;) ] - Jedzenie!- Przybiegli Ucker i Dul.- Witamy mam nadzieję że spodoba wam się posiłek.- Mówiła May w ubraniu kucharza.- Ponieważ dziś jest specjalny dzień powiem wam gdzie usiąść ok?- W tym czasie przybiegła Any- Any chodź, ty pierwsza, tutaj, siadaj.- May odsunęła jej główne krzesło. Any usiadła.
- Dul,Ty tutaj, proszę.- May odsunęła krzesło przy Any po jej lewej stronie.
- Dziękuję szefie.- Dul usiadła.
- Ucker, Ty usiądziesz tutaj, proszę, dziękuję- May wskazała na miejsce na przeciwko Any. Ucker usiadł.
- Mam nadzieję, że wam będzie smakować.- May usiadła przy Dul.
- Mmmm... Mam lepszy pomysł, Ucker zamieńmy się miejscami, chodź tutaj.- Powiedziała May. Ucker posłuchał. Dul rzuciła mu krzywe spojrzenie. - Smacznego mam nadzieję, ze będzie wam smakować. - Przyszli Poncho i Chris- Cześć jak dobrze, że przyszliście, Chris siadaj to twoje miejsce- May wskazała na miejsce na którym przed chwilą siedziała. Chris usiadł.
- Jak dobrze, bo jestem głodny...- Poncho.
- Najpierw muszę powiedzieć Ci coś ważnego , poczekajcie chwilę, Poncho chodź tutaj- May złapała go za rękę i zaprowadziła do kuchni.
- Powiedziałeś mu?- Any spytała szeptem Chrisa.
- Nie, jest tak zdenerwowany tym, że zamieszka z Valerią, że nie mogłem mu powiedzieć.
- Później będzie gorzej!- Ucker
- On nie może z nią tak żyć- Dul
- Albo ty mu powiesz, albo Dul- Any
- Dlaczego ja? Niech mu powie May albo ktoś inny.
- O czym mówisz?- Poncho
- Chris chce ci coś powiedzieć- Dul
- Ja?- Chris
- Tak on chce ci coś powiedzieć- Any
- Co?- Poncho
- ... y... Valeria Cię zdradza- Wydusił Chris.
- Naprawdę?- Poncho. Wszyscy mieli miny jakby chcieli powiedzieć "Niestety Poncho to prawda..." - Jeżeli tak przykro mi- Poncho wziął tacę z jedzeniem i zaniósł do swojego pokoju.

Echh biedy Poncho... w sumie to.. ym... ja w takich sytuacjach się głupio zachowuje bo po prostu ten stres i zaczynam być.. pod presją . Echh... masakra . Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńAch... Biedny Poncho jak on moze im nie wierzyc?;o
OdpowiedzUsuńTa Valeria jest jakas Dziwna :D
Czekam na Kolejny:P
40 yr old Account Coordinator Rycca Sandland, hailing from Cottam enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and Yoga. Took a trip to Tyre and drives a Ferrari 250 GT LWB California. moje zrodla
OdpowiedzUsuń